Lukla - Katmandu
Rano była brzydka pogoda w Katmandu, zatem wszystkie loty się opóźniły. Lotnisko bardzo fajne. Jest pas startowy na wysokości 2837 metrów, a za nim... przepaść ;-) W budynku lotniska ważymy się na wagach na bagaż. Każdy z nas schudł w granicach 7-11 kg ;-) Wylatujemy o 12.30.
W Katmandu jest teraz szczyt sezonu, zatem ludzi jest jeszcze więcej niż było, choć to się wydaje niemożliwe. Podobno jest teraz jakieś święto przez parę dni i można wytargować lepsze ceny w sklepach (festival price ;-))
Rzucamy się jak dzicy na żarcie. Owoców nie wiedzieliśmy całe wieki, zatem obżeramy się jabłkami, bananami, mandarynkami, wieczorem poszły jeszcze grejpfruty i ananas. Znaleźliśmy też fajną knajpkę z kurczakiem w chilli. Obżarliśmy się "na masakrę" ;-)
Wieczorem spotykamy się z całą resztą grupy i wymieniamy opowieści.
Wydane:
1000 NPR - camel bag
75 NPR - nocleg
140 NPR - 2 ciacha + herbata
25 NPR - owoce
190 NPR - obiad (kurczak + frytki + surówka)
150 NPR - różne zakupy do żarcia