Namche Bazar - Lukla
Wstajemy o 7.00. Rano robimy jeszcze ostatnie zakupy, tzn. głównie Wiktor kupuje noże na pamiątkę. O 8.30 wyruszamy w stronę Lukli.
Pamiętając ostrzeżenie o maoistach, obchodzimy Phakding drugą stroną rzeki. Zajmuje nam to jakieś 45 min dłużej, ale nie musimy się użerać z "czerwonymi". W wioskach przez które przechodzimy, Wiktor nas ucisza, żebyśmy się zachowywali ciszej ;-) Wszędzie widzi konfidentów hehe ;-) Po przejściu mostu, który miał boczne liny zamontowane bardzo nisko (śmiesznie wyglądaliśmy przechodząc przez niego), wchodzimy z powrotem na główny szlak.
Po kilkunastu minutach kolejna przygoda. Schodzimy tak szybko, że nie zauważyliśmy stada jaków i mijamy je po zewnętrznej (powinniśmy zawsze je mijać od strony zbocza). Jakiś głupi poganiacz zaczął w nie rzucać kamieniami, żeby szybciej szły. Jaki się zerwały no i Jacek spadł ze szlaku jakieś 10 m w dół. Po jego przeraźliwym krzyku już myślałem, że po nim, że już tylko dobicie wchodzi w grę ;-). Ja popilnowałem gratów a w tym czasie Lucjan i Wiktor zeszli na dół do Jacka, który wył jak ranny łoś ;-) Jakoś udało się go wciągnąć na górę. Chcieliśmy wynająć Szerpę, żeby pomógł nam nieść plecak Jacka, ale jak ci zwąchali interes to zaczęli dyktować ceny z sufitu. Jacek był cały obolały, najbardziej ucierpiał jego pośladek. Miał tak stłuczony kawał dupy, że absolutnie nie było rady żeby sam doszedł do Lukli. Jakiś przewodnik poradził nam, żebyśmy w najbliższej wiosce wynajęli Jackowi konia. Ruszamy, Jacek jak maharadża na koniu, potem ja z Luckiem jego wierni poddani, a na końcu tragarz Wiktor, który niósł plecak Jacka ;-) Po kilkunastu minutach, znowu pech! Siodło się obluzowało i Jacek spada z konia na wielki głaz! Żyje... koń też, także jedziemy dalej. To był bezapelacyjnie dzień Jacka!! Przeżył jeszcze grozę, jak na koniu, na środku mostu, naprzeciwko zaczęły wychodzić jaki ;-) Na szczęście poganiacz je zawrócił, bo już po tym trzecim upadku humor mógłby go opuścić...
O 18.00 jesteśmy w Lukli (2837 m). Rezerwujemy bilety na jutrzejszy samolot i idziemy do restauracji się wyżyć - zjedliśmy stek z jaka.
Wydane:
75 NPR - flaga Nepalu
45 NPR - herbata
120 NPR - zakupy (ciastka, cukierki)
250 NPR - stek z jaka