PODSUMOWANIE:
Udało się! Najwyższy szczyt Europy został zdobyty, a więc wyprawa jak najbardziej się powiodła. Kaukaz jakoś nie zrobił na nas oszałamiającego wrażenia. Góry oczywiście piękne, ale już doliny do uroczych nie należą.
Generalnie planując wyprawę na Elbrus, należy skupić się tylko na zdobyciu szczytu. W okolicy oprócz gór nie ma większych atrakcji, na które warto byłoby poświęcić czas.
Czas trwania takiej wycieczki zależy w dużej mierze od pogody. Trzeba liczyć od 2 do 3 tygodni. Nam to zajęło prawie dokładnie 14 dni, ale przyznać trzeba że pogodę mieliśmy idealną. Poza tym istotnym elementem, który może nam wydłużyć podróż są ukraińskie koleje. Bardzo ciężko jest dostać bilet na pociąg, który odjeżdża tego samego dnia. Jeśli są jeszcze jakieś wolne miejsca to najczęściej w najdroższej klasie. Mamy więc wybór – albo zaoszczędzimy czas albo pieniądze. Nam zależało wtedy bardziej na czasie, także większość biletów była kupowana po najwyższych cenach.
W samej Rosji najtrudniejszą sprawą wydają się formalności (pozwolenia, OVIR). Jeśli nie władamy językiem rosyjskim, to załatwienie najprostszej czynności może okazać się kosmicznym wyzwaniem. Raczej nie liczmy, że ktoś tu będzie władał którymś z zachodnich języków. Lepiej mieć w ekipie kogoś kto będzie umiał się dogadać. Ludzie są bardzo mili i uczynni. Jak tylko będą mogli to nam pomogą, ale pod warunkiem że nas zrozumieją.
Infrastruktura turystyczna bardzo kuleje. W sumie tylko w górach, w turystycznych miejscowościach, takich jak Elbrus czy Czeget, można bez problemu znaleźć nocleg. Za to jest sporo knajpek, gdzie można się posilić za niewielkie pieniądze. Prowiant lepiej zabrać z Polski, a na miejscu co najwyżej można go uzupełnić. Sklepy nie są najlepiej zaopatrzone i niewiele jest rzeczy, które przydadzą się podczas wypadu w góry. Warto też wspomnieć, że stosunkowo drogie są tam owoce.
Wejście na Elbrus nie jest zbyt trudne. Ogranicza się głównie do mozolnego dreptania w śniegu, zatem bardzo ważne jest złapanie odpowiedniej formy. Wysokość, przynajmniej dla mnie i Lucjana, nie stanowiła jakiegoś istotnego problemu. Podczas zeszłorocznego wchodzenia na niższy Kala Pattar, miałem ogromne problemy z łapaniem oddechu, mroczki przed oczami itp. Nie wiem od czego to zależy, ale na Elbrusie zupełnie tego nie odczuwaliśmy. Największym problemem było tylko zmęczenie.
Podczas wchodzenia na szczyt, temperatura odczuwalna przekraczała -20°C. Trzeba więc spakować odpowiednią odzież. Ważne by namiot miał odpowiednie fartuchy, które dobrze przymocowane będą chronić przed wywiewaniem. Raki są niezbędne. Przydają się kijki. Sporo ludzi wchodzi z czekanem i w kasku, ale uważam że jest to zbędny balast. Podczas ataku szczytowego fajnie mieć termos z gorącą herbatą. Koniecznie dobre, zimowe buty. Krem z dużym filtrem i jakieś przeciwsłoneczne okrycie na głowę. Dobrze też mieć ze sobą komórkę, na którą ktoś z Polski wysyłałby prognozę pogody. My dostawaliśmy przewidywania ze strony: http://www.snow-forecast.com/resorts/Mount-Elbrus.0to3top.shtml i sprawdzały się praktycznie w 100%.
Podczas całego wyjazdu wydaliśmy ok. 950 zł. Do tego należy dodać opłatę za wizę rosyjską – 230 zł. Razem wyszło więc ok. 1200 zł. Zdobycie najwyższej góry w Europie – bezcenne :-) Myślę, że na taką wyprawę to nie jest jakiś ogromny pieniądz, zatem zachęcam wszystkich do odwiedzenia wciąż opierającego się masowym najazdom turystów, dzikiego Kaukazu.