Katmandu
Początkowo dziś już mieliśmy jechać do Jiri, skąd rozpoczynamy trekking, ale że byliśmy zmęczeni i niewyspani to dzisiaj zrobiliśmy dzień lenia.
Bierzemy rikszę, żeby pozwiedzać trochę stolicę Nepalu. Umawiamy się na 2h za 150 NPR. Zwiedzamy kilka stup i świątyń, poczym docieramy do centralnego placu miasta - Durbar Square. Jest tu zgrupowana większość najciekawszych zabytków miasta. Jako, że trafiliśmy na jakieś święto (teraz słowo święto=festiwal będziemy słyszeć bardzo często), to nie płacimy za wstęp. Znajduje się tu pałac królewski a także liczne świątynie. Niezłe, ale czytając przewodniki miałem większe oczekiwania. Meczą nas naciągacze, sprzedający różne pamiątki. Wiktor kupuje szachy za 3$, których początkowa cena wynosiła 100 euro!! Nikomu z nas nie udało się pobić tego rekordu targowania :-) W drodze powrotnej jedziemy jeszcze kupić bilety na jutro do Jiri - wyjazd 5.30, cena 275 NPR. Gdy nas rikszarze zawieźli z powrotem do Thamelu, okazało się że jeździliśmy nie 2 a 3h. Za dodatkową godzinę policzyli sobie 200 rupii!! Także za 2 pierwsze mieliśmy zapłacić 150 i za ostatnia 200 NPR!! Było bardzo ostro, a nasz spór zakończył w końcu policjant, który okazał się wielkim Salomonem i rozstrzygnął, abyśmy im zapłacili za tą trzecią godzinę po 100 NPR.
Przed powrotem do hotelu udaliśmy się jeszcze do restauracji. Nie był to dla mnie miły wypad. W czasie kiedy czekaliśmy na obiad, jakiś ktoś zawinął mi aparat. Podejrzenie padło na kręcącego się koło nas mnicha buddyjskiego, który nagle bardzo szybko się ulotnił. Niestety, w tym tłumie ludzi, który był na zewnątrz niemożliwe było go odnaleźć. Bez względu na to czy nasze podejrzenia co do mnicha były słuszne, to od tego momentu każdy Tybetańczyk z wygoloną głową był postrzegany przeze mnie jako kryminalista.
Po powrocie, menadżer hotelu sprzedaje nam bilety lotnicze (open) z Lukli do Katmandu. Normalnie turyści płacą za nie między 90 a 100$, my zapłaciliśmy 74$ :-) Cóż, widocznie taki przywilej grupy ośmioosobowej...
Ze względu na zaistniałą sytuację z aparatem, od dzisiejszego dnia nie chciało mi się robić żadnych notatek z wyjazdu. Wyłapałem doła i było mi wszystko jedno. Przestałem pisać na geoblogu.
Wydane:
74$ - bilet lotniczy
1200 NPR - spodnie goretexowe
400 NPR - skarpety trekkingowe
300 NPR - rękawiczki gore
150 NPR - czapka
60 NPR - zupa momo