Geoblog.pl    radek    Podróże    Himalaje 2006    Deorali - Seti
Zwiń mapę
2006
30
wrz

Deorali - Seti

 
Nepal
Nepal, Seti
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8568 km
 
Deorali - Seti

Rano - cud! Iwona wczoraj zupełnie niewyglądała a dziś rano wszystko w porządku i aż się pali do drogi ;-) Niestety Ewka czuje się gorzej.

Wychodzimy znów z godzinnym opóźnieniem o 9.00.

W wiosce Kenja (1630 m) robimy przerwę na jedzenie. Na bramie wejściowej do wioski wymalowany sierp i młot. Podczas czekania na posiłek podchodzi dwóch gości i z nami rozmawia. Za chwilę jeden z nich wyciąga bloczek i mówi, że mamy mu zapłacić po 2500 NPR na głowę! No tak, stało się to na co czekaliśmy. Na tych terenach panują bojówki maoistowskie, które są opozycją dla króla Nepalu. W ubiegłych latach często dochodziło do starć, jednakże obecnie jest rozejm i maoiści są rozbrojeni. Patrzymy na tych dwóch, nie mają żadnej broni, mali, chudzi... Szybka decyzja - w dupie! Nie płacimy! Ich jest tylko dwójka a na ośmioro! Roman robi sobie z nimi zdjęcie. Odchodzą, myślimy że mamy ich z głowy. Po obiedzie ruszamy dalej na szlak, ale wyskakuje znów tych dwóch, tym razem z kijami! Straszą nas, krzyczą, nawet jeden z nich się zamachnął. Mimo to, mając wielkiego Jacka na przedzie, posuwamy się naprzód. Maoiści na podejściu nas wyprzedzają i biegną gdzieś dalej. Mamy stracha, żeby nie zjawili się uzbrojeni z jakąś bandą. Spotykamy ich w następnej wiosce, odszukali oni jakiegoś tłumacza (sami nie mówili po angielsku) i zaczyna się debata. Tłumaczy nam, że on jest tylko "małym maoistą" i jak pójdziemy dalej to spotkamy "dużych maoistów" i wtedy będziemy musieli zapłacić 5000 NPR. Później jego żądania przechodzą w prośby... schodzi z ceny, ale my i tak go olewamy i idziemy dalej. Zobaczymy, co będzie to będzie. Najgorsze, że przez nich straciliśmy parę godzin.

W trakcie "walk" z maoistami dołączył do nas jakiś Szwed, którego też zatrzymali i pewnie gdyby nie my, to by zapłacił. Powiedział, że z polską armią czuje się bezpieczniej ;-) Poza tym, koleś był naprawdę szybki - w jeden dzień przeszedł prawie tyle co my w dwa. No, ale on pracuje w jakimś parku narodowym w górach w Szwecji, także jak sam powiedział, to jego praca.

Przez tych maoistów straciliśmy dużo czasu, także nadrabiamy marszem z czołówkami. Jest ciemno, robi się wilgotno i wychodzą pijawki. Na zmianę słychać krzyki i przekleństwa, bo coś na kogoś wlazło. Najwięcej pijawek łapie Roman, co staję się już regułą ;-)

Dochodzimy do jakiejś lodgy i bez sprawdzania bierzemy nocleg. Jest zbyt późno i jesteśmy zbyt zmęczeni, żeby iść dalej. Chyba najgorsza lodga na naszej trasie. Dziewczyny dostały pokój, w którym była taka wilgoć, że śmierdziało jak z kurnika. Na szczęście był jeszcze jeden pokój, do którego się przeniosły.

Zbyszek znów się wyróżnił ;-) Zaczął biegać jak szalony, że ma na ciele pijawkę. Po chwili stwierdził, że to nie pijawka a kleszcz. Ostatecznie okazało się że był to brud!! ;-)


Wydane:
35 NPR - zupka
115 NPR - ryż z warzywami + ciepła woda + mleko + herbata
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
radek
Radek Lange
zwiedził 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 154 wpisy154 34 komentarze34 997 zdjęć997 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
30.07.2009 - 24.08.2009
 
 
23.03.2009 - 03.04.2009
 
 
29.08.2008 - 09.09.2008