Katmandu
Dziś się rozdzielamy. Ja ze Zbyszkiem jedziemy do Patanu pozwiedzać Durbar Square. Według przewodnika wejście na plac jest płatne, a my znów zwiedzamy za darmo, czyżby kolejne święto? Później jedziemy do Budhanilkantha, oddalonego od centrum Katmandu o 10 km. Po drodze zasypiam w taksówce ;-) W tej miejscowości oglądamy posąg śpiącego Wisznu na łożu z wężów, położonego na środku basenu wypełnionego wodą. Podobno jest to największy tego typu posąg na świecie. Mnie na kolana nie rzucił, choć Zbyszek był zadowolony. W tym czasie reszta zwiedza Swayambunath - zespół świątyń i stup położony na szczycie wzgórza i załatwia rafting.
Wieczorem spotykamy się na kolacji na Thamelu. Pierwszy raz obserwujemy deszcz w Katmandu i od razu nie byle jaki. Jak lunęło to jak w czasie monsunu! Przez godzinę spadło tyle deszczu, że na ulicy było z pół metra wody! Na szczęście, zaraz po kolacji wszystko spłynęło razem z brudem.
Wydane:
45 NPR - kanapki z kurczakiem
35 NPR - momo
20 NPR - cola
60 NPR - taxi do Patanu
40 NPR - ciacho
30 NPR - herbata
10 NPR - grejpfrut
150 NPR - taxi do Budhanilkantha
150 NPR - breloki
75 NPR - taxi do centrum
15 NPR - jabłko
60 NPR - 2 czekolady Cadbury
15 NPR - cola
105 NPR - pizza
55 NPR - sałatka
20 NPR - cola
20 NPR - herbata
50$ - rafting (2 dni)