Jaipur
Przyjeżdżam o 6.30. Masa upierdliwych ludzi. Reservation Office znajduję się w budynku naprzeciwko głównego wejścia na dworzec, otwarte dopiero od 8.00. Kupuję bilet i z buta do Cocoona.
O 9.00 jestem w tym samym pokoju co 11 dni temu (303), cena ta sama 150 INR bez gorącej wody, ale pościel nie ta sama - jest dowód że wymieniają ;-) Szybko biorę prysznic - leci gorąca woda! ;-) Od 9.00 do 11.00 nie ma prądu. Budzę się o 12.30 ;-)
Idę na stare miasto, po drodze kupuję samosę (jakaś masa warzywna w cieście, smażona w głębokim oleju). Już nawet tego mój organizm nie przyjmuję, wszędzie czuję tą niedobrą przyprawę, którą dodają do wszystkiego (anyż?).
Zwiedzam Hawa Mahal, pięciokondygnacyjny pałac z oknami na ulicę, zbudowany dla dam Maharadży aby umożliwić im obserwowanie codziennego życia ludu. Nawet fajny ale z zewnątrz, od strony ulicy, prezentuje się lepiej. W pobliżu Hawa Mahal odjeżdżają autobusy do Amber. Sprawdzam cenę - 5 INR (taniej niż napisane jest w przewodniku - to się raczej nie zdarza). Marcin na naszym trekkingu opowiadał, że warto się tam wybrać. Chcę tam pojechać jutro.
Wracam do hotelu. Po drodze dzwonię jeszcze do Delhi do hotelu White Castle, gdzie zostawiłem plecak, aby zarezerwować sobie pokój. W hotelu liczę kasę jaka mi została. Na jutro szykuje się mała rzeźnia - zostało mi 217 INR na cały dzień, a chcę jeszcze pojechać zwiedzić Amber. Ale jakoś dam radę! ;-) Dolary chcę wymienić dopiero w Delhi, tam na pewno będzie lepszy kurs.
Wydano 404 INR:
10 INR - kit-kat
10 INR - wafelek
178 INR - bilet do Delhi
150 INR - nocleg
13 INR - 3 X samosa,
12 INR - woda
5 INR - bilet do Hawa Mahal
5 INR - telefon do Delhi (1 min)
10 INR - ciacho
6 INR - banany
5 INR - mieszanka owoców