Rafting
Wstajemy o 7.00. Dostajemy rewelacyjne śniadanie. Przychodzi koleś i pyta czy chcemy popłynąć dłuższą trasą czy krótszą. Jeśli wybierzemy dłuższą, to zabiorą nas w to samo miejsce co wczoraj, ale postara się tak pokierować pontonem, żebyśmy mieli więcej przeżyć. Możemy też wybrać wariant krótki, ale bardziej niebezpieczny i bardzo trudny. Co to za pytanie? Jasne, że wybieramy "masakrę"!!
Dowożą nas w miejsce, gdzie mamy rozpocząć rafting. Spoglądamy na rzekę... o cholera!! Zginiemy!! U Iwony pojawiają się wątpliwości, czy wsiadać do pontonu. Ostatecznie wsiadamy wszyscy.
Spoglądamy na siebie i co chwila wybuchamy śmiechem. Niepewność, strach, podniecenie... wszystko miesza się ze sobą. GO!! Płyniemy!! Od razu masakra, już jesteśmy cali mokrzy. Tym razem lodowata woda nam nie przeszkadza, gdyż adrenalina nie pozwala nam czuć czegokolwiek. Skupiamy się tylko żeby nie wypaść z pontonu. Lucjan chyba dostatecznie się nie skupił, bo za chwilę wpada do wody! Na szczęście nie walnął w żaden kamień, zdołał złapać się liny od pontonu i po chwili jest z nami. Tylko jakby trochę zbladł ;-) Nie minęła kolejna chwila, a Iwona popsuła sobie dłoń. Podczas próby złapania liny, coś jej przeskoczyło w dłoni i za moment pojawiła się opuchlizna. W dodatku przy próbie zamknięcia dłoni, jej palce się krzyżowały ;-)
Płynęliśmy niecałą godzinę, ale wrażeń było tyle, że jeszcze długo przeżywaliśmy ten spływ. Zawożą nas na obiad i wracamy do Katmandu.
Wydane:
200 NPR - kartki pocztowe
500 NPR - sakwa na wodę
800 NPR - koszula + spodnie
900 NPR - kurtka
25 NPR - 5 bananów
15 NPR - woda