Geoblog.pl    radek    Podróże    Za Was, za nas, za priekrasnyj Kawkaz    Lagodekhi-Meteo
Zwiń mapę
2009
16
sie

Lagodekhi-Meteo

 
Gruzja
Gruzja, Lagodekhskiy Rayon
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2806 km
 
16 sierpień 2009

Dziś prawdziwa atrakcja. Po namowach pana Jurka zdecydowaliśmy się na 3-dniową, konną wyprawę do Jeziora Czarnych Skał (Khala-Khel). W tym czasie przemierzymy w siodle dystans 50 km w obie strony.

Jezioro położone jest na wysokości 2900 m n.p.m. i przez jego środek biegnie granica z Dagestanem. Trasę można pokonać pieszo lub konno. Z uwagi na to, że jest to teren przygraniczny i są tam posterunki wojska, w obu przypadkach konieczne jest wynajęcie rangera. Oprócz koni, rangera, noclegu, my musieliśmy jeszcze zamówić śpiwory, bo nasze puchowe zostały u Iriny. Za wszystko kasują przy wejściu do parku. Z nami jedzie dwóch przewodników i jakiś ich kolega, ale płacimy tylko za jednego. Trzeba jednak pamiętać, żeby taką wycieczkę zamówić przynajmniej dzień wcześniej, ponieważ muszą przygotować konie.

Nam w organizacji wycieczki pomógł pan Jerzy, który też podwiózł nas do parku. Na miejscu okazało się, że Grzegorz nie zabrał swojego prowiantu, więc musiał wracać. Nic nie znalazł, więc znowu przyjechali samochodem i zaczął szukać w bagażu. Też nic. Po raz kolejny pojechał, z lekko zdenerwowanym już panem Jerzym i buszował po domu. Znalazł swoją siatkę z żarciem w… śmietniku! Ktoś (do tej pory nie wiadomo, bo się nie przyznał) potraktował to jako siatkę na śmieci i wyrzucił do kosza.

Trochę się obawialiśmy tej przejażdżki, ponieważ tylko Ania i Grzegorz mieli jakieś obycie z końmi. Jednak okazało się, że te szkapy miały funkcję autopilota. Doskonale znały trasę i praktycznie same nas prowadziły. Nasza rola ograniczała się do odciągania ich od żarcia, ponieważ co chwilę zatrzymywały się aby skubnąć co nieco.

Od samego początku wiedzieliśmy, że te konie to był dobry pomysł. Zabawa niesamowita. Zaraz na początku mieliśmy okazję przechodzić przez rzekę, gdzie poziom wody sięgał człowiekowi do pasa. To znaczy konie miały okazję… Później, podczas przerwy, jeden koń skopał drugiego i o mało Lucek przy okazji też nie oberwał. Nie minęła godzina, a Łukasz razem z siodłem zaczął się delikatnie obsuwać i jakby w zwolnionym tempie runął na ziemie. Kolejna przerwa i kolejna kopanina. Tym razem bardziej bolesna, bo Grzegorz już nie miał tyle szczęścia co Lucek i dostał z kopyta w nogę.

Trasa biegnie ostro w górę. Robimy 1600 metrów przewyższenia, a mimo to nogi nas w ogóle nie bolą… dziwne. W bardziej niebezpiecznych miejscach schodzimy z koni i przeprowadzamy kobyły – czujemy się niczym „kałboje”.

Pod koniec dnia dojeżdżamy do miejsca określanego jako „stacja meteo”. W rzeczywistości są to 2 domki – ruina, w której śpią rangerzy i nowy budynek dla turystów. Niestety w domku zajęte są wszystkie materace i musimy spać na ziemi. Nie jest to jednak jakąś wielką niedogodnością, ponieważ pomimo tego, że jesteśmy na wysokości 2100 m n.p.m. to nie jest zimno i spokojnie można wytrzymać.

Wieczorem zostaliśmy zaproszeni przez naszych przewodników na degustację gruzińskiej czaczy. W końcu zobaczyliśmy na czym polegają te ich sławne, długie toasty. Był suto zastawiony stół, były śpiewy, muzyka a nawet tańce... był wspominany przez Gruzinów Grigorij Saakaszwili z serialu „Czterej pancerni i pies”… były opowieści o zeszłorocznej wojnie, były plany na jutro… a wszystko to w otoczeniu pięknych gór Kaukazu Wschodniego.



Wydatki:
131 GEL – koszt trzydniowej wyprawy na jedną osobę
1,5 GEL – pepsi
1 GEL – 2 chleby
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
radek
Radek Lange
zwiedził 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 154 wpisy154 34 komentarze34 997 zdjęć997 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
30.07.2009 - 24.08.2009
 
 
23.03.2009 - 03.04.2009
 
 
29.08.2008 - 09.09.2008